niedziela, 20 października 2013

Eleven

________Liam's POV_________

Położyłem towar na blacie i spojrzałem na Carlosa. 
-Malik mówił, że teraz jesteście kwita.
Spojrzał na torebkę.
-Pewnie-uśmiechnął się.
Gdy chciałem odejść, zatrzymał mnie jednak.
-Daj to mu, a na razie strzeż jak oka w głowie-podał mi złoty medalion.
Potwierdziłem skinięciem głowy i schowałem łańcuszek do kieszeni.
Opuściłem zaplecze i skierowałem w stronę baru.
-1 whiskey-barman niemal natychmiast postawił przede mną szklankę. W powietrzu unosił się zapach papierosów i alkoholu. Oparłem się o blat i wypiłem łyk napoju.
-Kogo ja tu widzę?-powiedziała z wyraźnym kolumbijskim akcentem, którego tak nienawidziłem.
-Alejandra...
-A kto inny, hmm? Co cię tu sprowadza? Interesy czy może...-podeszła o wiele za blisko.-Ktoś inny.
-Na pewno nie ty-powiedziałem bez uczuć i odsunąłem ją od siebie.
-Co ty taki chłodny? Wiesz, że mogę cię rozgrzać...
-Powiedziałem nie. 
-No przestań, przecież było nam dobrze razem...
-Było to czas przeszły. To co BYŁO między nami już dawno się skończyło.
-No weź, tęskniłam...
-A ja nie-dopiłem moje whiskey, po czym wyszedłem z lokalu.

________Ronnie's POV_________

Obudziłam się kolejnego dnia, samotnie. Nie było to miłe uczucie, ale przynajmniej przez ostatnie trzy dni nikt nie próbował mnie zabić, zawsze to jakiś plus. Dziś powinien wrócić Liam. Powoli przetarłam oczy i podeszłam do okna by przyjrzeć się przechodniom i panującym na dworze warunkom pogodowym. Ze smutkiem stwierdziłam, że jest zimno i ponuro. Poczłapałam do garderoby i wyjęłam z niej obszerny sweter szyty białą, szarą i czarną nitką, chwyciłam też czarne jeansy i moje ulubione karmelowe emu nad kostkę. Popędziłam do łazienki, wzięłam prysznic, ubrałam się, wysuszyłam włosy i zostawiłam je rozpuszczone, lekko się pomalowałam i udałam się do kuchni, by zjeść śniadanie, do miski wkroiłam banana i kilka truskawek, dodałam garść musli i jogurt naturalny, po czym wszystko skonsumowałam. Stanęłam w przedpokoju, narzuciłam na siebie skórzaną kurtkę, chwyciłam torebkę, klucze i telefon, przejrzałam się w lustrze i już miałam wychodzić, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi, spojrzałam przez wizjer i zaniepokojona stwierdziłam, że nikogo tam nie było. Odczekałam chwilę i otworzyłam drzwi, wyszłam i zobaczyłam kopertę na wycieraczce. Nie miałam teraz na nią czasu więc tylko wrzuciłam ją do torebki, zamykając mieszkanie, opuściłam kamienicę. Złapałam jakiś autobus w kierunku lokalnego sądu, musiałam jakoś pozbyć się mojego samochodu spod budynku i go naprawić. Mój stary kolega z liceum ma warsztat samochodowy więc pomoże mi się zająć moim kochanym samochodzikiem, wysiadłam na przystanku, który znajdował się całkiem niedaleko sądu. Popędziłam na parking, a Evan już tam był i z dezaprobatą oceniał szkody. Podeszłam i przywitałam się ze znajomym. Wcisnęłam mu do ręki klucze od mojej BMW i zacisnęłam powieki.
- Da się coś z tym zrobić? - zapytałam.
- Oczywiście że tak, ale będzie potrzeba sporo nowych części, np. przednia szyba, cztery boczne... no i tylna, nowa maska, zderzak, now...-
- Zabijcie mnie. - przerwałam mu. - Kurwa, miałam Wandę może z 6 miesięcy!
Nie śmiejcie się. Tak. Nazwałam samochód Wanda.
- Spokojnie, tak się składa, że mój ojciec handluje częściami i zrobię ci wszystko za darmo. - Evan odpowiedział z uśmiechem.
- Wiszę ci wielką przysługę, dziękuję, naprawdę! - po raz pierwszy od kilku dni na moją twarz wkradł się mały uśmiech.
- Chciałbym go zaprowadzić do warsztatu, ale chyba będę musiał zadzwonić po Harrego, żeby go z holowali, w USA mandaty, za poruszanie się pojazdem, który się do tego nie nadaje są kosmiczne, czasami nawet kaucja więzienna jest niższa niż mandat. - zażartował.
W połowie nawet go nie słuchałam, bo wymówił imię "Harry" co przyniosło mi na myśl bruneta o zielonych oczach i słodkich dołeczkach, który doskonale znał się na samochodach.
- Wiesz, ja już chyba pójdę, muszę jeszcze skoczyć zobaczyć co u mojej babci, ostatnio złapała grypę, ale wiesz jak to jest u starszych ludzi, ich organizmy, okropnie reagują. Jeszcze raz dziękuję. - skłamałam i szybko udałam się za budynek, chciałam się ukryć i sprawdzić czy to ten sam Harry, o którym myślałam, nie dane jednak było mi pozostać Incognito, bo dźwięk Marimby wydobywał się z mojej torebki, co mogło oznaczać tylko jedno. Liam dzwoni. Nie myliłam się, to on. Odebrałam, może odrobinę zbyt pospiesznie.
R: Halo?
L: Ronnie? Gdzie jesteś?
R: Załatwiałam sprawę z samochodem, aktualnie jestem na mieście.
L: Co? Nie powinnaś! Wiesz, że nie jesteś bezpieczna. Wieczorem u ciebie będę, do tego czasu siedzisz w domu zamknięta na cztery spusty, nie pozwolę by spadł ci choć jeden włos z głowy.

Pokiwałam głową, za co zaraz skarciłam się w myślach, bo przecież mnie nie widział. Co za idiotka.
Wrzucając telefon do torebki, przypomniałam sobie o tajemniczej kopercie, postanowiłam do niej zajrzeć. A co jeśli to jakiś list z pogróżkami? Albo jakaś bomba? Eh, otwieram! Chwyciłam za brzeg i pewnie pociągnęłam za papier. W środku była biała kartka, wyciągnęłam ją i rozwinęłam biorąc głęboki oddech.

Droga córeczko. 
Żyję. Tak, dobrze przeczytałaś, ja John Henry Miller, żyję.
Długo zebrałem się by do Ciebie napisać, były też powody dla których
nie mogłem tego zrobić, wybaczysz mi? W przeszłości robiłem rzeczy, które
nie do końca, były dobre, ale nigdy nie robiłem niczego by Ci zaszkodzić
byłaś moim oczkiem w głowie i pewnie teraz czytasz to i jesteś na mnie 
wściekła, z jednej strony, pewnie się cieszysz, ale z drugiej, nienawidzisz 
mnie, za to że tak długo pozorowałem swoją śmierć. No cóż, mnie też było ciężko,
ale musiałem. Strasznie chcę zobaczyć moją małą dziewczynkę, pewnie jesteś 
już dorosłą piękną kobietą, a nie małą rudą gówniarą, którą widziałem
ostatni raz. Proszę spotkaj się ze mną, co powiesz na Carlo's Bakery, Long Island, za tydzień
może o 12? Zjemy nasze ulubione chocolate chip cookies, jak za dawnych lat.

                                         kocham Cię. Tata


Dobra, po pierwsze. Nie jestem ruda, i nigdy nie byłam! Po drugie, czy jego już do reszty pojebało? Long Island? To przecież w N o w y m   J o r k u, jedyne półtora tysiąca  m i l   stąd, jak dobrze znam drogę, to samochodem jechałabym jakieś 24 godziny, i to bez kurewskich przerw na siku czy jedzenie. Nie stać mnie teraz na samolot, poza tym, loty krajowe są bardzo drogie, zapłaciłabym jakieś 600$, których nie mam.
Zmięłam kartkę w ręce i wrzuciłam ją do torebki. Wracam do domu.

_____________________________________________________

Witamy cieplutko, nowym rozdziałem.
Pod ostatnim jest nieco mniej komentarzy i to naprawdę,
demotywuje, więc jeśli czytacie to prosimy o poświęcenie dodatkowej minutki na skomentowanie nowego posta. systematyczność dodawania, jest w waszych rękach. lots of love.
- tym razem - @jus_luv_game7 - wielki powrót, oraz @damehazza xx

12 komentarzy:

  1. Genialny rozdział <3 Coś czuje, że ten list to podstęp, ale pewnie jestem dziwna, że tak myślę
    Czekam na kolejny
    @letmakeamove

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział <3 Coś czuje, że ten list to podstęp, ale pewnie jestem dziwna, że tak myślę
    Czekam na kolejny
    @letmakeamove

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział! Nie moge sie doczekać Liama :D Życze weny i czekam na next <3
    @MarcelaHoran33

    OdpowiedzUsuń
  4. hmmm nie potrafie nawet przewidziec co moze sie stac :) czekam na nastepny ;x

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny rozdział :D Bardzo się cieszę, że wróciłaś! ^^ Kocham @damehazza , ale ten blog bez ciebie to nie to samo <3 Czekam na next xx

    @luv_my_jade

    OdpowiedzUsuń
  6. Cuuuuuuuuuuuuuuudo ! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham, kocham, kocham!

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnyy *.* Masz talent <3

    OdpowiedzUsuń
  9. O MATKO :p
    To jest świetne.
    Wydaje mi się, że te list jest fałszywy.
    Liam sie martwi to takie słodkie.
    Czekam a next @JustinePayne81

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże, to opowiadanie jest cudowne! Kocham to! Jestem ciekawa co zrobi Ronnie z tą propozycją od ojca. Skąd w ogóle pewność, że to jej ojciec wysłał wiadomość? Przecież teraz nie powinna nikomu ufać. No cóż, nie licząc Liama. Jezuu, dajcie mi takiego faceta, błagam.
    Możecie mnie informować o nowych na twitterze? :3 @greaseblow
    Życzę wam dużo weny i oczywiście czekam na następny! x

    [ http://infinite-feelings-fanfiction.blogspot.com/ ]

    OdpowiedzUsuń
  11. Okej, komentuję dzisiaj, żebyście mnie nie zabiły, albo co gorsza - znienawidziły na wieki. Moze być bez ładu, składu i czasami polskich znakow, bo piszę komentarz na telefonie.
    Po pierwsze - BARDZO chcę wiedziec, o co chodzi z tymi sprawami między Liamem i Zaynem i kiedy Malik się w koncu pojawi, żeby rozwalić towarzycho. Bo tak będzie, co nie? ;) na pewno oddal mu ten towar, żeby uchronić Ronnie, ale czy mu się uda... Jestem megaciekawa :-D
    I coraz bardziej lubię Ronnie ;) Super, ze wprowadzilyscie wątek jej zaginionego ojca. Uwielbiam klimat tego opowiadania, chlopcow w wydaniu bad i główną bohaterkę, która ma jaja, ze tak powiem xD

    Nie wspominajac o fakcie, ze chce juz momentow Liam - Ronnie :-D

    Jutro będę na 12, jak najszybciej, kocham Was <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Chyba to nie do końca tatuś pisał ale dzięki temu jest bardzo fajnie
    ♥♡Wenus♥♡ KC

    OdpowiedzUsuń