niedziela, 29 grudnia 2013

Fiveteen

*Liam's pov*

Kiedy przybyłem w to pieprzone miejsce nikogo już tam nie było, jedynie jakiś koleś o Włoskich korzeniach z którego nic nie wytrzepałem, nie wiedzą gdzie jest Ronnie, ale mam 100% prewności że tam była bo czułem jej perfumy "Viva la Juicy" przy jednym ze stolików, a no i ten jej krewniak mi to powiedział. Chciałem ją za wszelką cenę znaleźć, ale była 3 w południe a oni mogą być wszędzie, nawet w połowie drogi do Meksyku, gdzie sprzedaliby ją jako niewolnicę, któremuś z tych starych zboczeńców. Postanowiłem wrócić do hotelu i skontaktować się z Niallem, może powie mi jeszcze coś. Kiedy dotarłem pod Budynek z wielkim napisem "Deleeria" wybrałem Numer Horana, wszedłem do pokoju który zarezerwowałem u uroczej paniusi z recepcji i podążałem po marmurowo-złotym Lobby w kierunku wind, minąłem rzeźbę greckiego Apolla, skórzaną kanapę w kolorze orzecha, stolik nocny na którym leżało kilka New York Timesów, Vogue i nowojorski Glamour - nigdy nie zrozumiem idei tych głupich pisemek dla obłąkanych kobiet, piszą w tych szmatławcach coś typu "dlaczego jego penis nie staje przy nocnych pieszczotach" , serio? Jeszcze napiszcie tam w jakich pozycjach lubcie i ile bierzecie za usługę. - na wspomnianym wcześniej stoliku stała również lampka z zielonym kloszem, jak na biurku prezydenta obamy, obrazy w lobby były bardzo renesansowe w pozłacanych ramkach a w tle leciała muzyka klasyczna. Od razu pomyślałem o tej piosence która tak często leci w radiu, kiedy wszedłem do windy zacząłem ją nucić " And we'll never be royals, it don't run in our blood, that kind of lux just ain't for us, we crave a different kind of buzz" dotarłem do pokoju i zeskanowałem kartę. Dlaczego ja właściwie śpiewam jakieś gówno - bez obrazy nawet lubię tą piosenkę bo lubię folk - ale powinienem szukać mojej "dziewczyny". W zazadzie nigdy nie pytałem ją o to by została moją dziewczyną. Myślę że jak ją znajdę to to zrobię, chociaż nie wiem czy chcę wiązać z nią przyszłość, ale wiem że muszę ją chronić i jest dla mnie ważna, nie chcę by stała jej się krzywda, nie dam im zrobić jej tego co robili innym, ta mała brunetka jest teraz dla mnie wszystkim, jest jedynym powodem dla którego się uśmiecham, nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale zrozumiałem to kiedy byłem zazdrosny o Nialla, jak zastałem ich razem na kanapie jedzących lody i bawiących się w najlepsze. Horan tego nikomu nie mówił ale po tej akcji obiłem mu mordę i przez tydzień nosił okulary przeciwsłoneczne żeby nie było widać pizdy pod okiem. Przy trzeciej próbie połączenia Irlandczyk odebrał ten kurewski telefon.
J: Niall, potrzebuję pomocy!
N: Do usług, stary.
J: Musimy znaleźć Ronnie.
N: No dobra, jest jeden sposób, musisz do niej zadzwonić i podtrzymać rozmowę conajmniej minutę. Namierzę wtedy każdy telefon przychodzący na twojego iPhone'a.
J: Gdyby odbierała idioto nie musiałbym jej szukać, czy ty masz mózg kretynie?
N: Malik będzie do Ciebie dzwonić, jeśli ją zabrał, ale widzę że nie potrzebujesz pomocy "kretyna".
J: przepraszam! Potrzebuję Cię, bracie.
  - nagle usłyszałem w słuchawce cmoknięcie, to pewnie jego dziewczyna, znowu atakuje jego twarz, ona mnie czasami denerwuję, nie zrozumcie mnie źle, lubię ją ale dkurde, są ze sobą już tak długo a ona nadal nie potrafi choć na sekundę puścić jego ręki, czy coś. Fajnie że go tak strasznie kocha, ale że jeszcze nie ma go dość? Jakim cudem! Horan to kochane dziecko, ale już po godzinie masz ochotę zaaplikować mu syrop usypiający i wrzucić jego nieprzytomne ciało do rzeki. Podziwiam tą dziewczynę. -
N: Liam, rozłącz się! - nakazał irlandczyk
J: czemu?
N: Zwolnij linię dla Malika, musimy ich namierzyć, tak? I to najlepiej jak najszybciej, żeby Ronnie nic się nie stało.
 - pospiesznie nacisnąłem czerwoną słuchawkę i wsadziłem telefon do kieszeni, po czym skierowałem się do kuchni w moim hotelowym apartamencie, wstawiłem wodę, by zrobić sobie herbate. Kurwa, nawet czajnik mieli tu luksusowy, cały ze szkła, przecież gdyby była tu Ronnie i to ona robiłaby herbatę, już po minucie musiałbym zbierać szkło z podłogi. Strasznie za nią tęsknię. To moja wina. Może gdybym nie był dla niej takim dupkiem, mógłbym pojechać z nią a wtedy Malik by jej nie uprowadził. Kurwa mać, jebany kutas. Przysięgam, że gdybym tylko mógł to już dawno bym go zabił, tak jak on robił to z innymi ludźmi i jakoś nigdy nie miał wyrzutów sumienia, nawet jeśli była to jakaś niewinna szesnastolatka. Zawsze oprócz kulki między oczy, jeszcze im pakował się między nogi, był taki obrzydliwy. Nienawidzę go z całego serca. Przysięgam że jeśli zrobi to Ronnie, zadbam o to by jego śmierć była powolna i bardzo bolesna. Jak już ją odzyskam to wyjeżdżamy. W dupie mam jak daleko, najlepiej do Australii, zmienimy nazwiska, przefarbujemy włosy, zapuszczę brodę. Kupimy penthouse w Melbourne i będziemy dentystami. A w każdy weekend będziemy zamykać gabinety i pojedziemy surfować, kupimy też mały domek w Nowej Zelandii i jacht, byśmy mogli się tam dostać, nazwiemy ten statek "Oklahoma". Jeśli ludzie będą pytać dlaczego, odpowiemy że kochamy koszykówkę, a najbardziej drużynę Thunder z Oklahoma City. Dobry plan Liam! - pochwaliłem się w duchu. Zastanawiając się jak nazwiemy psa i dzieci, pies może będzie się nazywać Pizza! Zawsze jak powiem "przepraszam, idę po pizzę" ludzie będą myśleli że wrócę z jedzeniem a przyjdę z psem! Świetnie to wymyśliłeś chłopie. Czekajcie! Czy mnie do końca już pojebało? Siedzę w Nowym Jorku i rozmyślam o tym jak nazwę psa kiedy moja "dziewczyna" została porwana. To chyba najgłupsza droga do marnowania czasu. Ogarnij się Liam. Z zamyślenia wyrwał mnie telefon, który pokazywał że Ronnie dzwoni.
Pospiesznie odebrałem i przyłożyłem telefon do ucha.
-Halo?-zapytałem, lekko trzęsącym się głosem.
-Witam Payne-odpowiedział mężczyzna.
-Czego od niej chcesz? Wypuść ją!
-Dobrze wiesz czego, ale wiem że bardzo ci zależy by ją odzyskać, więc dam ci szansę przyjdź i ją weź- usłyszałem szyderczy śmiech w słuchawce i cichy szloch w tle, a potem sygnał urwanego połączenia.
- 32 sekundy, kurwa! Kutas!
Następnym razem przetrzymam go dłużej, by Horan mógł go namierzyć.

*meanwhile, Ronnie's pov*

Obudziłam się w jakimś czarnym pomieszczeniu, bez okien bez niczego, kompletna nicość. Nie byłam pewna czy jest tak ciemno czy może oblali mnie jakimś kwasem i jestem ślepa. Mimo wszystko starałam się być dobrej myśli, że jednak wciąż mam sprawne oczy, o ile w mojej sytuacji można być dobrej myśli.
Czułam, że mam związane ręce, i dosłownie, i w przenośni. Próbowałam zrozumieć. Mój ojciec żyje, był w gangu, ale za to świadkiem koronnym i wystawił mnie. To dla mnie zdecydowanie za dużo. Tak właściwie, co ja tu w ogóle robię? Czy to wszystko przez to, że mój ojciec ich wydał? Przecież mieli go chronić. Od tego wszystkiego naprawdę bolała mnie głowa.
Nagle usłyszałam dźwięk rozmowy, a po chwili otwieranie drzwi. Moje serce biło tak szybko jakby zaraz miało wyskoczyć z klatki piersiowej. Doszło do mnie światło z zewnątrz, co zdecydowanie mi się nie podobało, w efekcie czego zmrużyłam oczy.
-Już się obudziła-usłyszałam dziwny akcent. Z trudem otworzyłam oczy i próbowałam przyzwyczaić wzrok do światła.
-Zawołajcie Malika!-usłyszałam jeszcze jeden głos.
Po chwili w pomieszczeniu panowała już jasność. Dwóch napakowanych i wytatuowanych facetów podeszło do mnie i złapała mnie za ramiona. Jęknęłam cicho, gdyż zrobili to naprawdę brutalnie. W tym momencie zobaczyłam przed sobą dość wysokiego Mulata z ciemnymi oczami i blizną na policzku. Wyglądał na 40 parę lat.
-Czyżby panna Miller?-zaśmiał się szyderczo i spojrzał w moim kierunku.-Od dawna cię szukaliśmy, jednak Payne dość długo nas zwodził. Dobrze, że Tomlinson nam pomógł...
O czym on mówi?
-C-co?-wybełkotałam.
W tym momencie zauważyłam Lou w kącie pokoju. Wyglądał na przybitego. Bezgłośnie powiedział ''przepraszam''. Co tu się dzieje?
-Dobra robota, będą z ciebie ludzie-odwrócił się do bruneta i podał mu plik banknotów.
Nie mogłam uwierzyć. Ludzie, którym ufałam zdradzili mnie.
-Pewnie zdajesz się sobie sprawę czemu tu jesteś?-pokiwałam przecząco głową, na co zaśmiał się szyderczo.-Masz coś, co należy do mnie. Nawet nie wiesz ile milionów dolarów jest w tobie...
CO SIĘ KURWA DZIEJE?!
Wyciągnął nóż i przejechał nim po moim ramieniu zostawiając bolesną ranę.
-Pobawiłbym się trochę, ale teraz nie mam czasu. Zayn, przydaj się w końcu na coś-odwrócił się w stronę chłopaka, którego wcześniej nie zauważyłam.-Zabierz ją stąd i daj coś do jedzenia, jeszcze nie może umrzeć.
Przeraziło mnie słowo''jeszcze''. Dość chudy chłopak z rękawem tatuaży na prawej ręce podszedł do mnie i delikatnie złapał za ramiona. Opuściliśmy pomieszczenie i szliśmy długim szarym korytarzem. Budynek wyglądał na opuszczoną fabrykę. Czułam się jak w jakimś jebanym filmie. Zayn otworzył przede mną drzwi i wpuścił mnie przed sobą. Zdziwił mnie ten gest, jednak posłusznie weszłam do pokoju, gdzie znajdowała się mała lodówka, stół i 2 krzesła. Zamknął drzwi i pokazał, żebym usiadła. Wykonałam polecenie i przyglądałam się jak chłopak szuka czegoś w lodówce. Po chwili postawił na stole kanapkę i stanął przede mną z bandażem w dłoni. Bez słowa przełożył moje włosy na jedną stronę i owinął ranę. Po chwili usiadł na przeciwko i czekał aż zacznę jeść.
-Dziękuję-wybełkotałam.
Nic nie odpowiedział, więc sięgnęłam po prostu po kanapkę. Mimo, że bardzo chciało mi się wymiotować zmusiłam się do zjedzenia posiłku. Nie wiadomo czy będę miała jeszcze taką okazję. Gdy zjadłam odstawiłam talerz.
-Przepraszam za ojca-powiedział z bardzo wyraźnym brytyjskim akcentem.
To jego ojciec?! Skinęłam tylko głową, bo co miałam powiedzieć? ''Nic się nie stało''? Spojrzałam w orzechowe oczy chłopaka i poczułam ukłucie w sercu. Tak bardzo przypominały mi Liam'a. Do moich oczu od razu napłynęły łzy. Nie chciałam tego, ale nie mogłam się powstrzymać. Zakryłam twarz dłońmi i po prostu płakałam. Nagle poczułam wokół siebie ramiona. Nie wiem ile razy zadałam dzisiaj to pytanie, ale co się dzieje?

~~
Heeej!
Przepraszamy za długą przerwę, ale wiecie jak to jest. Czasem po prostu nie ma się ochoty na pisanie....
Teraz na pewno rozdziały będą pojawiać się częściej, oczywiście jeśli będziecie chcieli :)
Dużo miłości!
@DameHazza i @Jus_luv_Game7 xx

23 komentarze:

  1. Myślałam, że już przestaniesz dodawać. Ale jednak nie. Juuuupi ! < 3 czekam na kolejny ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Super. Oby szybko pojawił się kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ZAJEBISTY! DAWAJ SZYBKO NEXTA <3
    możesz informować mnie o rozdziałach? <3
    proszę :* @luvmyniallers

    OdpowiedzUsuń
  4. SUPER
    Dodawaj kolejne, szybko. Długie i jak zawsze zajebiste.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, ale trochę mnie przeraził. Mam nadzieję, że wszystko dobrze sie skończy. Kocham Cię <3 życzę dużo weny i ochoty do pisania

    OdpowiedzUsuń
  6. Nwm co ze mna jest ale wiedz ze rycze...

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow cudowny czekam na nexta misiu :****

    OdpowiedzUsuń
  8. Jest super ciekawa kiedy następny ...
    KC
    Rozdział bomba... <3<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  9. To całe fanfiction jest po prostu cud-miód i orzeszki. Niby standardowe, a jednak udało wam się wpleść nieco mrocznych sekretów pomiędzy liniami opowieści. Brakuje mi nieco. interpunkcji i jakiegoś określonego stylu, ale rozumiem że skoro piszecie we dwójkę to zawsze kluczy się pomiędzy technikami. Duży plus za to, że historia łączy się w spójną całość. (Tak jakby coś, tak, jestem typem krytyka :) ). Ogólnie bardzo mi się podoba i proszę, błagam wręcz na kolanach - informujcie mnie na @Lestrangelle . Może jakoś za niedługo sama wam zaprezentuję jakieś fanfiction (jesteście dobrą inspiracją) ;)
    Weny i szczęśliwego Nowego Roku kicie!
    PS. Zastanawiam się, czy Ronnie to skrót od Veronica, bo jeśli tak to bohaterka jest moją imienniczką :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wszystkiego się spodziewałam, ale nie tego, że Louis będzie pracował na usługach Malika! CO TO MA W OGÓLE ZNACZYĆ? Nie obchodzi mnie, że jest przybity i że ją przeprasza. Teraz, serio? Nigdy bym mu tego nie wybaczyła. I jak generalnie lubię Tomlinsona, tak tutaj mam wielką ochotę go ZABIĆ, przysięgam.
    Podoba mi się natomiast determinacja, z jaką Liam szuka Ronnie. To pokazuje, jak cholernie zależy mu na dziewczynie. Mam tylko nadzieję, że Niallowi uda się w końcu namierzyć tę popieprzoną szajkę... Czekam z niecierpliwością na konfrontację Zayna i Liama, Boże, Boże, będzie się działo :D Kocham Was za Darkness <3

    OdpowiedzUsuń
  11. OMG *.* To jest świetne <3 Kocham was za to że piszecie Darkness <3
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Ojejciu Brak mi słów żeby to opisać! Czekam z niecierpliwością na następny rozdział! Weny życzę, chęci do pisania i SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!

    OdpowiedzUsuń
  13. bombowo, że wrócilyscie tutaj! <3

    OdpowiedzUsuń
  14. świetny rozdział :-)) czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam nadzieję że Zayn jej pomoże! <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  16. Niech ktoś jej pomoże. Współczuje Zaynowi że ma taiego ojca.
    Świetny rozdział. Dobra robota.
    @JustinePayne81

    OdpowiedzUsuń
  17. Wow, akcja naprawdę sie rozkręciła. Współczuję Liamowi i Ronnie. Chłopak cholernie się martwi, a póki co, jest w sytuacji bez wyjścia...Cholera.
    Mam nadzieję, że Ronnie będzie posłuszna i nie owali nic głupiego...
    Współczuję Zaynowi, że ma takiego ojca. Ciekawe czy Malik tylko udaje troskę czyt faktycznie chociaz może troszke obchodzi go los dziewczyny. Ciekawe,ciekawe...
    Świetny rozdział. Z nieciepliwością czekam na kolejny!<3

    OdpowiedzUsuń
  18. śśświetnie piszesz !!! po prostu bosko !!! zapraszam do mnie : http://cecilia-zayn.blogspot.com/ mile widziane komentarze :P

    OdpowiedzUsuń
  19. łoł to jest tak porypane,że aż genialne. Wyczekuję kolejnego rozdziału:). Mój Twitter @love_lerroy . :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo mi się podoba, Jestem ciekawa jak Liam znajdzie Liz.! Dawaj NEEEXT.! <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Samotność, narkotyki, uczucie. Nowe opowiadanie o Zaynie Maliku. Zapraszam http://destructionindarkness.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. Wchodzę dzisiaj z ciekawości, czy może dodałyście rozdział, a tu... BAM! Piętnastka <3
    Wspaniały wygląd bloga tak wgl <3
    Proszę dodajcie nexta szybko <3 Kocham Was za to ff xxx

    OdpowiedzUsuń